30.7.13

off topic. Weekend.

Ostatnimi czasy bliżej mi do wpisów nie dotyczących stricte jedzenia, a tematów pokrewnych. Tak będzie i dziś - tym razem relacja z weekendowego wyjazdu, jednak zdjęć owoców w ich naturalnym środowisku troszkę się pojawi. 

Nigdy nie wspominałam, ale moja babcia mieszka w góralskiej wsi. Mój tata kocha to miejsce, w końcu tam się wychował, więc ja miłość do tych okolic mam już we krwi. Uwielbiam za spokój, ciszę, za to, że możesz krzyczeć, biegać nago, chodzić z siekierką po lesie w poszukiwaniu gałęzi na ognisko, po drodze zrywając z krzaczka borówki, lub dojrzeć w trawie prawdziwka. Mając szczęście można spotkać sarnę, lub mniej szczęścia i stanąć oko w oko z jeleniem. Z kranu leci źródlana woda, która od razu mrozi szklankę. Dom babci jest praktycznie w dziczy - dojście pieszo pod górę 40 minut. Zachcianka ze sklepu równa się zejście i kolejne wyjście.  Jakieś 10 lat temu do tego wszystkiego było wypasanie krowy, koszenie trawy kosą, zbieranie siana i noszenie go na plecach do stodoły, kury koło domu, wykopki ziemniaków. Wszystko ręcznie, bez żadnych kombajnów, traktorów, ciągników. Teraz niestety babcia ze względu na swoje 92 lata nie przebywa tam na stałe więc i nie ma całej gospodarskiej otoczki. 
Rodzice dorobili się tam domu i chociaż to już nie to samo, bo nie u góry, a na dole i w otoczeniu sąsiadów to nadal jest wspaniale i to nadal otoczenie lasów i łąk. 

Nasz weekend zaczął się w sobotę od godziny 5.50 bo na samą myśl o wycieczce nie mogliśmy spać. Mimo, że przez całą podróż samochodem i wyjście pod górę towarzyszyło nam słońce to koło 13 zaczęły się przelotne opady, które uniemożliwiły nam wyjście na szlak. Zamiast tego w przerwach między jednym a drugim deszczem zbieraliśmy borówki i poziomki, podkradaliśmy porzeczki i szukaliśmy malin. Niestety na jeżyny było jeszcze za wcześnie, a czereśnie w dużej mierze zjadły ptaki. Dzień zakończyliśmy ogniskiem z przytarganych z lasu gałęzi. Za to niedziela była tak upalna, że ochłody dodawało tylko leżenie na trawie w cieniu i kompot z porzeczek. Niestety w takie upały lepiej trzymać się z dala od traw i łąk bo gady uwielbiają się wygrzewać, chociaż w cieniu i na dodatek przed progiem domu spotkaliśmy jednego padalca. Wolałam nie ryzykować żadnego ugryzienia i nie pchaliśmy się już na borówki. Mimo ciszy, spokoju i braku pędu czas nie stał w miejscu, żal było wyjeżdżać. Po powrocie do mieszkania przywitała nas impreza balkonowa z klatki obok i tak zakończyła się nasza wiejsko-górska sielanka. 

W upał najlepiej spiąć włosy



poziomeczki i tak co 2 kroki







a ze stokrotek był wianuszek

w porzeczkach puste gniazdo ptaszka


jaszczurka




po tak ciepłym weekendzie powroty bywają trudne.

25.7.13

mix zdjęć 2

Moja dieta jest ostatnimi czasy bardzo uboga, nie mam nowych przepisów, więc mix zdjęć będzie jak znalazł :)














21.7.13

Warzywa z folii z sosem tzatziki

Kiedy przychodzi koniec miesiąca, portfel robi się coraz szczuplejszy, a jeść trzeba zaczyna się kombinowanie. Na całe szczęście w tym okresie roku można zrobić zakupy małym kosztem a i kupki smakowe czerpią radość z prostych potraw i młodych, świeżych warzyw i owoców. 
Naszą wczorajszą obiado-kolację zaczerpnęliśmy poniekąd z programu telewizyjnego, w którym Pascal w kieszonkach z folii aluminiowej grillował rybę. Co prawda nie mieliśmy ryby, ani grilla, ale znaleźliśmy pewne zamienniki - młode ziemniaczki i cukinia, a zamiast grilla zwykła patelnia. W ramach integracji i zabaw w kuchni oboje przygotowaliśmy swoje wersje ziemniaczków (moje były ze świeżą bazylią, oregano, pieprzem cayenne i dwoma łyżkami oleju rzepakowego, a narzeczonego z pieprzem ziołowym, odrobiną czosnku, liściem laurowym, nasionami kolendry, oraz olejem z awokado). W osobnej kieszonce robiła się jedynie posolona oraz skropiona 1-2 łyżkami oleju rzepakowego cukinia. Żeby dodać nieco lekkości i chłodu całość podaliśmy z sosem tzatziki. Udało się - smak był wyśmienity w obu wariantach ziemniaków, cukinia była mięciutka jak z prawdziwego grilla, a sos był orzeźwiający za sprawą ogórków i zimnego jogurtu. Kolejny raz zjedliśmy super posiłek niskim kosztem oraz małym nakładem czasowym. 



Ziemniaki i cukinia z folii z sosem tzatziki

Składniki (na 2 porcje):
  • 10 młodych ziemniaków*** (nie bardzo malutkich)
  • 6 łyżek oleju rzepakowego**** /lub oleju z awokado
  • pół dużej cukinii
  • ulubione przyprawy i zioła
na sos:
  • 2 małe jogurty naturalne ***
  • 2-3 zielone ogórki gruntowe
  • 4 ząbki czosnku*****
  • 2-3 łyżki octu 
  • sól, pieprz

Przygotowanie:
  1. Ziemniaki umyć i podgotować w osolonej wodzie. Mogą też być ugotowane, ale ważne, żeby nie były zbyt miękkie. Odcedzić i ostudzić.
  2. Ostudzone ziemniaki pokroić w talarki i wsypać do miski, przyprawić według gustu dowolnymi przyprawami i skropić olejem - 4 łyżki, wymieszać.
  3. Ziemniaki umieścić w kieszonce z folii aluminiowej, lub sakiewce błyszczącą stroną do środka, matową na zewnątrz (u mnie jak napisałam wyżej, były 2 różne porcje ziemniaków, więc i 2 kieszonki)
  4. Cukinię umyć i pokroić w talarki, lub połówki talarków, posolić, skropić olejem - 2 łyżki i wymieszać. Umieścić w osobnej kieszonce. 
  5. Wszystkie kieszonki z zawartością umieścić na rozgrzanej i suchej patelni. Smażyć do miękkości ok. 20-30 minut.
  6. Do małego rondelka/ miseczki wlać jogurty. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Ogórki obrać zaczynając od jasnej strony, zetrzeć na tarce o grubych okach i dodać do jogurtu. Wlać ocet, przyprawić do smaku solą i pieprzem. 
  7. Warzywa z folii podawać polane sosem. 


19.7.13

Makaron "Adama" na szybko

Zaczęłam studenckie praktyki, chociaż jak dla mnie na studiach zaocznych czegoś takiego być nie powinno. Gdybym pracowała musiałabym poświęcić urlop wypoczynkowy na wstawanie i darmową pracę po 6-7 godzin dziennie przez 12 dni. Po 2,5 miesiącach obijania się i wstawania z łóżka kiedy godzina zaczynała robić się już nieprzyzwoita na leżenie w nim, jest mi strasznie ciężko przeżyć dzień. O 17 nachodzi mnie kryzys i oczy same się zamykają, nie mam na nic siły. W takiej sytuacji ćwiczenia też zeszły na drugi plan i muszę się mocno zmuszać, a czasami nie jestem w stanie dotrwać do końca. Może warto byłoby odwiedzić lekarza...

W każdym razie zmierzając do sedna, cała ta sytuacja odbija się w dużej mierze na blogu, bo i gotować nie mam sposobności. Na szybko najlepszy jest makaron i właśnie makaron dziś przedstawiam. Chociaż zrobiony dość dawno, nie miał okazji tutaj gościć. Do mojej porcji użyłam makaronu Adama - kolejny zadziwiający, małokaloryczny makaron. 



Makaron "Adama" na szybko

Składniki (na 1 porcję):

  • garść suchego makaronu TU
  • 2-3 kawałki suszonych pomidorów
  • 2 orzechy włoskie***
  • 1 łyżka słonecznika*****
  • 1 łyżka oliwy z oliwek****
  • 1 łyżeczka posiekanej bazylii

Przygotowanie:
  1. Makaron ugotować w osolonej wodzie według instrukcji na opakowaniu
  2. Po ugotowaniu odcedzić. 
  3. Pomidory pokroić na drobniejsze kawałki. Orzechy obrać i posiekać. Dodać do makaronu. Dosypać słonecznik, posiekaną bazylię, wlać łyżkę oleju i wszystko wymieszać. Podawać.



14.7.13

Off topic. Ćwiczenia lekkiego brzusia.

Jako, że lekki brzusio to nie tylko jedzenie, ale również ruch postanowiłam wprowadzić nową serię wpisów - poświęconą ruchowi. Nie martwcie się jednak - wpisy nie będą pojawiały się zbyt często, nie zdominują kulinarnej części bloga. Na początek post - "jak się zaczęło".

Z wiekiem dojrzewałam do coraz lepszej diety, do coraz większych motywacji, w końcu  do coraz  zdrowszej codzienności. Najpierw odchudzałam ciało dietami - udało się. Długo byłam szczęśliwa i zadowolona - wtedy moją motywacją były 50 urodziny taty i wielka feta z tej okazji. Jak schudnięcie to i zmiana koloru włosów, obcięcie, nowe ciuchy - cel został osiągnięty do tego stopnia, że ludzie nie odpowiadali mi "dzień dobry" na ulicy, bo mnie nie poznawali. 



Po tym czasie wagowo było dobrze, wahania minimalne, raz w górę, raz w dół. Wtedy zaczęłam zauważać galaretowate nogi, cellulit, boczki. To chyba wynika z faktu dążenia do ideału, odhaczania po kolei spełnionych celów. Gdy jesteśmy grube, nie widzimy tego, że mamy za duży nos, bo nadwaga jest większym problemem, ale kiedy schudniemy nagle ten nos staje się zauważalny i znów trzeba robić wszystko, żeby go jakoś naprawić, bo to największa przeszkoda do bycia lepszą. To jak z piramidą potrzeb Maslowa - dopiero po zaspokojeniu tych najniższych, pojawiają się te wyższego rzędu.  

W każdym razie, mniej więcej w tym czasie przeprowadziłam się do innej części miasta, co dawało mi możliwość chodzenia do pracy pieszo. Przez 6 miesięcy, bo tyle tam mieszkałam pokonywałam 5 razy w tygodniu dystans ponad 6 km w jedną stronę, to nauczyło mnie szybkiego chodu i z trudem znoszę wolniutkie spacery :)
Wtedy też trafiłam na bardzo motywujący profil Ewy Chodakowskiej na facebooku, te galerie, przemiany... zacząć było ciężko, ale się zawzięłam, chociaż na krótko, zbyt krótko ;) Dziś uważam, że zaczęłam zbyt ciężkim treningiem - wybrałam Killera. Zrobiłam parę treningów i już efekty zaczynały być widoczne, ale później robiłam 2 dni przerwy między treningami, 3, 5 i w końcu się skończyło. Chyba też wtedy zaczęłam biegać, jednak po paru tygodniach i to się skończyło, pogoda nie pozwalała już wyjść w krótkich spodenkach i wiadomo - wszystko wkoło chciało, żebym nie biegała. 

Początek 2013 roku zaczęliśmy kolejną przeprowadzką - do pracy już jeździłam tramwajem, remonty, ciągle zakupy, pilnowanie terminów i załatwianie setek spraw. Na jedzenie nie było czasu (ani możliwości go przygotowania), a co dopiero na ruch, czy ćwiczenia. W końcu z początkiem maja zostałam bez pracy - zresztą w tej niekomfortowej sytuacji tkwię nadal - i wtedy to postanowiłam naprawić swoje ciało. Nie zmierzyłam się dokładnie, nie zważyłam bo wagi nie miałam i nie mam - szczerze mówiąc nie zrobiłam tego, bo sama w siebie do końca nie wierzyłam. 

Ćwiczyłam praktycznie każdego dnia, chyba, że trafił się wyjazd w weekend, czy jakieś wyjście. Swoją przygodę zaczęłam z Mel B i jej ćwiczeniami na pośladki - zawsze miałam płaski tyłek i chciałam to zmienić - oraz z Tiffany - ćwiczenia na boczki, bo ktoś polecał na jakimś fanpage. TUTAJ możecie zobaczyć, że ćwiczenie wydaje się proste; mnie po dwóch minutach zaczęło świszczeć w płucach i myślałam, że przerwę w połowie. Z czasem było coraz lepiej i dokładałam sobie kolejne 10 minutowe zestawy, więc trening miał 40-50 minut + 100/150 przysiadów dziennie. Może 10 razy byłam potruchtać, po jakieś 2,5 km. Tak było przez pierwsze 30 dni.
W kolejnym miesiącu wróciłam do Ewy, tym razem Skalpel - rewelacja! spokojne tempo, ćwiczenia bez zadyszki, oczywiście były dni i ćwiczenia, które mnie męczyły, ale nie doprowadzały do płaczu. W tym czasie nadal robiłam przysiady, czasami Tiffany, Mel B pośladki, Mel B plecy i swoje ćwiczenia na plecy i ręce z małymi hantelkami. 
Następne 30 dni zaczęłam leniwo i słabo - często kończyło się na przysiadach i dwóch treningach z Mel B - plecy i pośladki. Później zaczęłam treningi z płytą Total Fitness z nowego Shape'a. Chciałam nadal ćwiczyć plecy, ale po tym tempie jakie jest na płycie z trudem udaje mi się jeszcze zrobi 100 przysiadów, reszta ćwiczeń odpada. Nie mam na to sił, po prostu.  



Podsumowując i przechodząc już całkowicie do teraźniejszości - staram się ćwiczyć codziennie, minimum 5 razy w tygodniu. Dlaczego ? bo chcę wypracowywać w sobie pewien nawyk, systematyczność. Kiedy robię dzień przerwy jest ok, ale kiedy mam już 2 dni przerwy z rzędu - trudno mi trzeciego dnia bez oporów rozłożyć matę i ćwiczyć. Niekoniecznie każdego dnia są to intensywne ćwiczenia, czasami tylko przysiady i jeden 10-minutowy zestaw, tylko po to, żeby nie wypaść z rytmu. 
Nie jestem na żadnej, konkretnej diecie. Jadam to co pokazuję na blogu, ale słucham swego ciała, jeżeli 'mówi', że ma ochotę na prince-polo to dostaje to ;) Popadanie w paranoje, czy wyrzuty sumienia z powodu zjedzenia czegoś co ma więcej cukru, czy tłuszczu niż powinno -dawno mam za sobą. 
Nie zależy mi już na spektakularnych efektach, chcę po prostu ujędrnić swoje ciało, wysmuklić i poprawić kondycję, nabrać siły.  Na początku oczywiście, myślałam, że za miesiąc będę boginią krakowskiej plaży, ale nic nie przychodzi łatwo i szybko.  
Wszystkim, którzy chcą zacząć się ruszać polecam rozpocząć od czegoś naprawdę leciutkiego, z czasem zwiększając intensywność. Wiem, że gdyby nie wcześniejsze 2 miesiące ćwiczeń - nie byłabym w stanie wykonać ćwiczeń z płyty, z którą teraz ćwiczę, albo szybko bym się zniechęciła, jak w przypadku podejścia do Killera. 




13.7.13

Ekspresowy obiad

Ekspresowy obiad, najlepszy w tygodniu i wtedy kiedy nie chce się stać przy garach. Niby nic, a smak wspaniały, proste pomysły okazują się niejednokrotnie rewelacyjne i zaskakujące. Pieczarki potrzebowały natychmiastowego użycia; tak już jest, że czasami się kupi, ale później pomysłu nie ma co z tym zrobić, do czego dodać. Szybkie spojrzenie na resztę zapasów i oto jest - obiad.


Ekspresowy obiad 

Składniki (na 1 dużą lub 2 małe porcje):
  • 6 małych ziemniaczków***
  • kilka małych pieczarek
  • 1 cebula***
  • 1 łyżka posiekanej świeżej bazylii
  • sól
  • olej rzepakowy****

Przygotowanie:
  1. Ziemniaki umyć i lekko podgotować w osolonej wodzie.
  2. Cebulę pokroić w drobną kosteczkę, posolić i zeszklić na rozgrzanej patelni z olejem
  3. W tym czasie podgotowane ziemniaki pokroić w ćwiartki, lub mniejsze części i dorzucić na patelnię. 
  4. Pieczarki umyć i jeżeli tego wymagają to obrać i również wrzucić na patelnię. Trzymać na ogniu aż wszystko będzie miękkie, od czasu do czasu zamieszać (jeżeli nie będzie jeszcze miękkie, a nie będzie już oleju na patelni podlać odrobiną wody). Chwilkę przed zdjęciem z ognia wrzucić posiekaną bazylię. 

11.7.13

Kolorowy, szybki obiad

Dziś na talerzu kolorowo i bardzo lekko. Żeby jeszcze wzbogacić potrawę można dorzucić kurczaka. 
Chciałam dodać pewne sprostowanie a propo makaronu. Kiedy pokazywałam go  przy okazji krewetek, większość z Was myliła go z tym, który akurat był w ofercie Lidla w tym czasie. Zrobiłam specjalnie zdjęcie opakowania, żeby już nie było wątpliwości :) a po więcej na jego temat odsyłam na stronę sklepu: CENTRUM SYLWETKI



Kolorowy talerz

Składniki (na 2 porcje):
  • opakowanie makaronu skinny noodles KLIK
  • 2 młode marchewki****
  • 1 cukinia niezbyt duża
  • 1 nieduża cebula***
  • garść świeżej bazylii i oregano
  • sól, czarny pieprz grubo mielony
  • olej rzepakowy do smażenia****

Przygotowanie:
  1. Cebulę pokroić w piórka. Wrzucić na rozgrzaną patelnię z olejem. 
  2. Marchewkę obrać i ostrugać obierakiem na cienkie płaty. Dorzucić na patelnię. Posolić, od czasu do czasu mieszać, aż papryka zacznie mięknąć. 
  3. W tym czasie z umytej cukini również obierakiem zrobić cienkie płaty (jak na zdjęciu). 
  4. Kiedy marchewka będzie już lekko miękka, dodać cukinię, posolić i wymieszać. Trzymać na ogniu aż cukinia zmięknie, ale nadal pozostanie lekko chrupka. 
  5. Z makaronu odlać zalewę, przelać wodą i odsączyć. Dodać na patelnię, wymieszać. Pozostawić na ogniu ok 2 minut i podawać. 




8.7.13

Kurczak sauté z żurawiną

Pierwszy w kolejce do dodania był makaron. Smakował pysznie, wygląda też pysznie, ale obiad niedzielny... wooow! Musiałam się tym podzielić jak najszybciej. Prostota, ale piękna i pyszna prostota. Brakowało nam mięsa, jakoś ostatnio nie było nam po drodze, ale dobre mięcho czasami zjeść muszę. Wygrał kurczak na słodko, z żurawiną. Użyliśmy żurawiny, którą producent sugerował jako dodatek między innymi do mięsa - owocowa rozkosz. Nie zawiera gumy guar, ani wszędobylskiego syropu glukozowo-fruktozowego. Lista składu była krótka, a z drugiej strony był najtańszy. Porcję warzyw w obiedzie zapewniła równie prosta i o tej porze roku, tania sałatka - jakieś 2,5 zł na 2 osoby :)



Kurczak sauté z żurawiną

Składniki (na 2 porcję):
  • 2 piersi z kurczaka***
  • 3 łyżki dżemu z żurawiny
  • 1 pomidor***
  • 1 malutka zielona papryka****
  • 5 główek rzodkiewek***
  • olej rzepakowy do smażenia****
  • pieprz cytrynowy KLIK
  • pieprz czarny
  • parę listków świeżej bazylii

Przygotowanie:
  1. Piersi z kurczaka przyprawić pieprzem cytrynowym i/lub czarnym (wystarczy z jednej strony), posiekać bazylię i wysmarować nią mięso, również tylko od góry. 
  2. Smażyć na rozgrzanej patelni z olejem z obu stron, do momentu aż mięso będzie miękkie i nie surowe w środku. (ponieważ pierś jest gruba można obsmażyć piersi z obu stron, a następnie trzymać na małym ogniu pod przykryciem, żeby się poddusił, do mękkości).
  3. Rzodkiewkę zetrzeć na tarce o grubych okach, paprykę i pomidora pokroić w drobną kosteczkę. Przyprawić pieprzem cytrynowym (lub solą) i pieprzem czarnym; wymieszać.
  4. Kiedy kurczak będzie gotowy przenieść na talerz i przekroić go na mniejsze części.
  5. W rondelku podgrzać 3 łyżki dżemu z żurawiny i polać nim kurczaka. 

6.7.13

Aksamitny, szybki deser

Była prosta 5-składnikowa sałatka, teraz będzie prosty 2-składnikowy deser. Nie wiem czy mogę go nazwać koktajlem, bo myślę, że z piciem przez słomkę mógłby być problem, ale deserem jest z pewnością. Jest bardzo aksamitny i przyjemnie z nim obcować.
Wymaga mało czasu, mało składników, a czasami małych kosztów jak banany i awokado będą na przecenie ;) (Teraz spore awokado jest w tesco za 2 zł!) 
Stałam się awokadową fanką dzięki diecie strukturalnej i jej koktajlom. Co prawda tych koktajli już nie pijam, ale kanapki z awokado uwielbiam. 



Aksamitny deser

Składniki (na 1 porcję):
  • 1 banan****
  • 1 mały jogurt naturalny***
  • 1/4 awokado*****

Przygotowanie:
  1. Banana obrać. Z awokado wykroić 1/4 część i również ją obrać. 
  2. Banana i awokado pokroić na mniejsze kawałki, umieścić w blenderze, wlać jogurt i zmiksować na gładką masę. 

4.7.13

Prosta, lekka sałatka

Oj jaka jestem zarobiona ;) Oczywiście przy tej okazji jestem też uzależniona - od facebooka. Mój prywatny niejako poszedł w odstawkę, teraz liczy się tylko lekki brzusio :) Tutaj również bywam codziennie, bo przecież muszę pooglądać co ktoś nowego i pysznego ugotował, z przepisami z mojej strony, już nieco gorzej. Należę do tej grupy osób, które kiedy zawalone są książkami nic nie jedzą i nie piją. Może nie dosłownie, ale wybieram coś co wymaga 2 minut przygotowania. Obiady (najczęściej zupę) z pracy przynosi ukochany. Prezentowaną sałatkę też nie ja robiłam, tylko on. Cóż, liczy się każda minuta, a jedzenie mnie rozprasza. 
Wszystkich zainteresowanych codziennymi wieściami zapraszam na facebooka. Tymczasem zostawiam sałatkę. Składa się z kilku składników, a i tak była pyszna, smak zdecydowanie podrasował dressing. 



Prosta, lekka sałatka

Składniki (na 2 porcje):
  • mała główka sałaty lodowej****
  • 2 garście oliwek**
  • 1 pomidor***
  • kilka liści świeżej bazylii
  • pół małego jogurtu naturalnego***
  • 3-4 łyżki oleju z awokado KLIK
  • pieprz cytrynowy KLIK

Przygotowanie:
  1. Przygotować 2 miseczki, do każdej narwać sałaty. Rozsypać oliwki. Pomidora pokroić na mniejsze kawałki i również ułożyć w miseczkach, podobnie z posiekaną bazylią.
  2. W szklance/miseczce wymieszać olej z jogurtem. Przyprawić pieprzem cytrynowym. Powstałym sosem polać sałatkę w obu miseczkach.

Durszlak.pl
zBLOGowani.pl
Mikser Kulinarny - blogi kulinarne i wyszukiwarka przepisów
Top Blogi
Odszukaj.com - przepisy kulinarne
TOP