Odkąd mieszkam w Niemczech, czyli od trzech lat drugi raz dopiero jestem na zwolnieniu lekarskim i to uwaga nie na cały tydzień, a kilka dni. Choruję oczywiście częściej, ale przeważnie taki spadek formy dopada mnie na urlopach. Niemal z każdym pobytem w Polsce jestem zakatarzona, kaszlę lub nawet mam obowiązkowe 2 dni w łóżku z gorączką. Tym razem wygrzewałam się w moim niemieckim łóżku obłożona pudełkiem chusteczek, kroplami do nosa, tabletkami na gardło i innymi specyfikami, wertując Internet w poszukiwaniu domowych sposobów na przeziębienie. Bo w Niemczech do lekarza chodzi się tylko po zwolnienia, oni nie przepisują antybiotyków, leki, które każą brać można kupić i bez recepty i najczęściej jest to coś na wygrzanie się, zbicie temperatury, krople na katar i syrop lub pastylki na gardło. Na wygrzanie się miałam jeszcze z Polski Teraflu - osobiscie uważam, że z tych wszystkich rozpuszczalnych, rozgrzewających saszetek jest najbardziej skuteczny. O dziwo miał dobrą datę ważności, bo jak mówiłam, chorujemy rzadko, a leki leżą i często nie doczekują na swoją kolej. Krople do nosa, w poszukiwaniu których przeszukałam wszystkie zakamarki okazały się 1,5 roku temu stracić ważność. Kupiłam więc w aptece spray do nosa i syrop, ale co naturalne metody to naturalne.
O ile syrop z cebulii piłam, za dzieciaka nawet często i wiedziałam, że pomaga na kaszel, zwłaszcza ten mokry, podobnie jak mega rozgrzewający napój z mleka, masła, miodu i czosnku tak odkryłam coś nowego. A na dodatek działającego cuda. Inhalacje z solą, zwykłą, kuchenną solą na zatkany nos, ale i bolące gardło. Serio!! Zrobiłam sobie taką inhalację (1 łyżkę soli zalać wodą; jakieś 1-2 szklankami wrzątku, wymieszać chwilę poczekać, żeby sobie twarzy nie sparzyć. Nachylić się nad naczyniem, przykryć głowę ręcznikiem i wdychać to mokre powietrze nosem, wypuszczać ustami) raz przed snem i przespałam całą noc nie śliniąc poduszki i nie wstając opróżnić nosa. Cuda jednak istnieją ;)
Z innych domowych lekarstw mąż gotował obiadki, nic tak nie stawia na nogi jak rosołek czy ulubiona pomidorowa, która w wersji mojego męża przebija nawet pomidorową mojej mamy.
Zupa ze świeżych pomidorów
Składniki (2 porcje):
O ile syrop z cebulii piłam, za dzieciaka nawet często i wiedziałam, że pomaga na kaszel, zwłaszcza ten mokry, podobnie jak mega rozgrzewający napój z mleka, masła, miodu i czosnku tak odkryłam coś nowego. A na dodatek działającego cuda. Inhalacje z solą, zwykłą, kuchenną solą na zatkany nos, ale i bolące gardło. Serio!! Zrobiłam sobie taką inhalację (1 łyżkę soli zalać wodą; jakieś 1-2 szklankami wrzątku, wymieszać chwilę poczekać, żeby sobie twarzy nie sparzyć. Nachylić się nad naczyniem, przykryć głowę ręcznikiem i wdychać to mokre powietrze nosem, wypuszczać ustami) raz przed snem i przespałam całą noc nie śliniąc poduszki i nie wstając opróżnić nosa. Cuda jednak istnieją ;)
Z innych domowych lekarstw mąż gotował obiadki, nic tak nie stawia na nogi jak rosołek czy ulubiona pomidorowa, która w wersji mojego męża przebija nawet pomidorową mojej mamy.
Zupa ze świeżych pomidorów
Składniki (2 porcje):
- 15 g masła
- 600 g świeżych pomidorów
- 0, 5 łyżeczki soli
- 0,5 łyżeczki cukru
- 0,5 łyżeczki pieprzu
- woda z mleczka kokosowego (można zastąpić 2 łyżkami słodkiej śmietanki)
- 2 łyżki płatków migdałowych
Przygotowanie:
- Pomidory pokroić wna mniejsze kawałki, podsmażyć na maśle. Kiedy zaczną puszczać sok dodać przyprawy, wymieszać.
- Kiedy pomidory będą już całkiem miękkie dolać wodę z mleczka kokosowego lub śmietankę, wrzucić płatki migdałowe i całość dokładnie zblendować.
- Podawać z płatkami migdałowymi i kuleczkami mozzarelli.
Wartość odżywcza dla 1 porcji 331 g, bez mozzarelli i dodatkowych płatków migdłowych (całość ma 2 porcje)
kalorie: 214
B: 4,94
T: 14,99
W: 16,43
Wygląda apetycznie! ;-)
OdpowiedzUsuńPomidory już się u nas kończą ale może jeszcze zdążę zrobić :) Powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńdziękuję, już zdecydowanie lepiej, na tyle, że wrócił też basen :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń