14.7.21

Recenzja książki "Potęga obecności"

Recenzja książki "Potęga obecności"  Daniel J. Siegel, Tina Payne Bryson. Wydawnictwo Mamania, 2020

Link do książki: TUTAJ  

Na odwrocie książki jest napis "nie musicie być idealni. Nie musicie nawet dokładnie wiedzieć co robicie. Wystarczy, że będziecie obecni". To brzmi tak łatwo i banalnie. Ale wygląda na to, że są ludzie dla których będzie to proste. To wszyscy Ci szczęściarze, których rodzice stworzyli z nimi w dzieciństwie bezpieczną więź, a teraz tylko kopiują te zachowania, które znają. Cała reszta, obecności musi uczyć się od nowa. Obecności, a więc akceptacji, zrozumienia, rozmowy, dostrzeżenia, że dziecko to człowiek a nie ryba bez głosu, umiejętności przepraszania, bo to przecież nie jest tak, że tylko dzieci popełniają błędy i nie one mają przepraszać za swoje i nasze błędy. Ta książka nie tylko pokazuje czym jest i jak ważna jest, bezpieczna więź, ale też daje strategie dzięki, którym łatwiej można ją wypracować. Pokazuje jak odpowiednie relacje z rodzicami wpływają na dorosłe życie, ale też jakie piętno zostawiają te gorsze. To też naprawdę dobry początek do zrozumienia siebie i pracy nad swoimi słabościami.

Nie od razu przypadła mi ona do gustu. Pierwsze 40 stron to strata czasu. Pomyślałam, że zakup tej książki to była jednak zła inwestycja, bo autorzy ciągle powtarzają to samo. Serio, na tych pierwszych stronach jest treści może na 1/4 tego wszystkiego. Ale kiedy już miałam dość zaczyna się drugi rozdział i w końcu jakieś konkrety. Jest dużo informacji o teorii więzi w odniesieniu do relacji dziecko-rodzic. Jak styl przywiązania do rodziców, który znamy z dzieciństwa determinuje to jakimi obecnie jesteśmy ludźmi i rodzicami. To jest taka wiedza, którą się pochłania i równocześnie konfrontuje z przeszłością, do czego zresztą autorzy namawiają. To trochę jak na terapii, trzeba dojść do źródła, posklejać ze sobą kilka faktów, zrobić w głowie fotograficzny skrót żeby zrozumieć swój obecny problem. I najważniejsze, żeby nie iść dalej tą znaną z dzieciństwa drogą (o ile była szkodliwa), tylko przerwać złe wzorce. A jak pokazują badania jest to możliwe, to znaczy możliwe jest wypracowanie bezpiecznej więzi z własnymi dziećmi mimo, że my sami w dzieciństwie jej nie zaznaliśmy. "Krótko mówiąc, nie musimy pozwalać, by nasze doświadczenia z przeszłości dyktowały nam, jak mamy żyć i wychowywać dzieci".



Kolejne rozdziały dotyczą czterech filarów obecności to jest: dawanie poczucia bezpieczeństwa, dostrzeżenia, ukojenia i pewności.


1) bezpieczeństwo zarówno fizyczne (schronienie, jedzenie, ochrona) jak i emocjonalne (brak krytyki, zrozumienie, empatia, miejsce na wyrażanie własnego zdania). "Rodzice mają dwa główne zadania. Pierwsze polega na chronieniu ich przed krzywdą. Drugie natomiast na tym, by samemu nie stać się źródłem strachu i zagrożenia". Pojawia się też pojęcie traumy, oraz strategie dla rodziców wspomagające poczucie bezpieczeństwa u dzieci.


2) dostrzeżenie dziecka czyli plusy płynące z wczucia się w jego sytuację, zrozumienia co dzieje się w jego głowie i adekwatnej reakcji.  Autorzy przypominają, że żeby zrozumieć dziecko należy z nim po prostu rozmawiać i dostosowywać poziom tej rozmowy do rozmówcy i sytuacji. Nie oceniać przez pryzmat własnego punktu widzenia (psychowzroczność), pozwalać na wyrażanie własnego zdania i akceptować. Swoją drogą ilu z Was w dzieciństwie słyszało ciągle "nie pyskuj" albo "nie dyskutuj" ilekroć chciało przedstawić problem z innej perspektywy niż rodzice ? No właśnie...tak więc jest nad czym pracować. Jest też o skutkach niedostrzegania, czyli co te wszystkie dziwne sytuacje, w których wmawiali nam, że nic się nie stało, kiedy przywaliliśmy czołem w stół, że nie wolno płakać, że nie można grać na gitarze tylko trzeba na pianinie itepe, robią w głowie i jakim potrafią odbić się echem.



3) Ukojenie, które łączy się z dostrzeżeniem. Bo żeby ukoić trzeba wczuć się w dziecko i przyjąć, że jego problemy dla niego są naprawdę ważne i ma prawo do emocji, każdych, zarówno dobrych jak złych. Nie można negować, wyśmiewać czy zabraniać ich okazywania. Aż w końcu pojęcie wewnętrznego ukojenia, czyli o nauce radzenia sobie z problemami na dalszym etapie życia, na sytuacje, w których rodzica nie będzie obok. Na koniec rozdziału standardowo strategie pomagające rodzicom.


4) poczucie pewności, które wynika z wcześniejszych trzech filarów. "Jeśli dziecko czuje się bezpiecznie, dostrzeżone i ukojone w dość przewidywalny i stabilny sposób (...), w jego umyśle wykształca się roboczy wewnętrzny model poczucia pewności". Chyba nie trzeba nikomu mówić jak bardzo pewność siebie wpływa na nasze dorosłe juz życie.



Ostatni rozdział to trochę spojrzenie w przyszłość i zobaczenie jak bezpieczna więź oparta na tych czterech filarach, którą stworzyliśmy z dzieckiem kształtuje jego życie i jakim człowiekiem dzięki niej się staje.


Uważam tę książkę za wartą uwagi z dwóch powodów. Po pierwsze uczy nawiązania dobrej relacji z dzieckiem, co niesie za sobą wiele korzyści. W dobrej relacji nie tylko lepiej przeżywa się dobre i wesołe chwile, ale też lepiej rozwiązuje się problemy, lepiej się rozmawia i jest więcej miejsca na uczucia i emocje. Po drugie zaś, zapala jakieś światełko żebyśmy zechcieli poznać samych siebie. Żebyśmy zrobili analizę swojego dzieciństwa i może nie usprawiedliwiali tym swojego obecnego zachowania, ale znaleźli jego źródło i próbowali je naprawiać jeśli jest złe. Chociaż się zarzekamy, że nigdy nie popełnimy błędów rodziców to niestety te zachowania wychodzą z nas jakby automatycznie bo tylko takie zachowania znamy. Więc żeby je ulepszyć potrzeba najpierw zdać sobie sprawę, że powielamy coś co nam się nie podobało a później już tylko pracować nad zmianą toru.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę wdzięczna wszystkim anonimowo komentującym za podanie imienia, albo chociaż pseudonimu. Dziękuję.

Durszlak.pl
zBLOGowani.pl
Mikser Kulinarny - blogi kulinarne i wyszukiwarka przepisów
Top Blogi
Odszukaj.com - przepisy kulinarne
TOP