5.12.18

Warzywne gołąbki- post dr Dabrowskiej

Zrobiłam to po raz drugi, mimo, że po pierwszym zarzekałam się, że już nigdy więcej, że dość mam samych warzyw - przeszłam przez post dr Dąbrowskiej. Teraz krócej, bo ciut ponad tydzień, ale jednak jedzenie samych warzyw i to w tak okrojonej wersji zasługuje na uznanie nawet jeżeli trwa dni trzy. Jak to się stało, że znów go potrzebowałam?  To jest tak jak robicie formę na lato, później jedziecie na wakacje all inclusive i nie wiedzieć kiedy i jak wracacie 5 kg cieżsi. Moimi wakacjami all inclusive był miesięczny urlop w Polsce. Zaczęło się niewinne, a skończyło tragicznie. Domowe obiadki, restauracyjne kolacje, dużo alkoholu, po którym już w ogóle nie zwraca się uwagi na to co się je i bach! Po powrocie z tych wakacji próbowałam wrócić do wartościowego jedzenia i udało się. Moje posiłki to było samo zdrowie, patrząc po wykresach na aplikacji fitatu dobrze skomponowane. Jedyny szkopuł był taki, że między tymi posiłkami wjeżdżalo za dużo słodyczy i to nie tych moich, a tych sklepowych. W pewnym momencie w kuchennej szufladzie miałam schowane 3 czekolady na czarną godzinę, a tych czarnych godzin było tyle, że czekolady zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Pierwszą rzeczą jaką robiłam po przyjściu z pracy było zjedzenie chociaż dwóch kosteczek, a do końca dnia zjadłam pół tabliczki. I zrozumiałam, że tak daleko nie zajdę i muszę zrobić coś drastycznego, żeby waga sprzed urlopu do mnie wróciła. Tak więc tym razem potraktowałam post jako początek walki z uzależnieniem od cukru. Tak, uzależnieniem, bo w żaden sposób łagodnie nazwać tego nie mogę. Post zakończyłam po 8 dniach z naprawdę zadawalajacym rezultatem a widok słodyczy i czekolady póki co nie robi na mnie wrażenia. Teraz wychodzenie  a dalej to już tylko liczenie kalorii, bo to jedyna droga do utrzymania odpowiedniej masy ciała. 
Przede mną święta, czas wielkich pokus, ale planuję podejść do tego rozsądnie, bez objadania się i przede wszystkim bez gotowania i pieczenia jak dla całego pułku Wojska. 

Warzywne gołąbki- post dr Dąbrowskiej 

Składniki (7 sztuk):

  • 9 liści wloskiej kapusty
  • pół średniej wielkości selera ok 130 g
  • 2 małe cebule
  • różyczki z całego brokuła 
  • 3 ząbki czosnku
  • Sól, pieprz, 
Przygotowanie:

  1. Z kapusty wyciąć głąb, wsadzić ją do dużego garnka z gotującą się wodą, wtedy po chwili liście same zaczną odchodzić. Podgotować je aż zmiękną.
  2. Selera, brokuł i cebulę podzielić  na mniejsze części i gotować w osolonej wodzie. Dodać 2 liscie z kapusty i gotować wszystko razem. Kiedy warzywa będą miękkie, odcedzić i rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków (żeby masa nie przypominała puree, a były w niej wyczuwalne części warzyw), przyprawić do smaku.
  3. Do miękkich liści nakładać farsz i zawijać. Wsadzić ciasno do garnka, żeby sie nie rozwinęły, zalać wodą tak żeby zakrywaly w  całości gołąbki, posolić i gotować około 20 minut. 
  4. Podawać z pomidorowym sosem.





3 komentarze:

  1. Będę stałą czytelniczką :)
    Wygląda na prawdę zdrowo, wypróbuję przepisu :)
    Kilkukrotnie robiłam podobne gołąbki ale w takiej wersji jeszcze nie próbowałam :) Zapisuję przepis :)

    Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga :)
    http://knedelka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujacy przepis. :-) Mysle, ze moznaby uzyc do nadzienia pomaranczowa soczewice z marchewka, czosnkiem I kurkuma. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale to już nie będzie przepis według postu Dąbrowskiej

      Usuń

Będę wdzięczna wszystkim anonimowo komentującym za podanie imienia, albo chociaż pseudonimu. Dziękuję.

Durszlak.pl
zBLOGowani.pl
Mikser Kulinarny - blogi kulinarne i wyszukiwarka przepisów
Top Blogi
Odszukaj.com - przepisy kulinarne
TOP