Kobieta ma dzień wolny od pracy. Tak się zdarzyło nieplanowanie, za to doskonale zaplanowała już co będzie robiła. Oczywiście, wysokie, pierwsze miejsce listy zajmuje: WYSPAĆ SIĘ! Wstaje przed 8, a kiedy ona otwiera oczy to i pies śpiący u jej stóp (oczywiście u jej stóp w łożku, nie na ziemi) nie tylko otwiera oczy, ale również zrywa się na cztery łapy i zaczyna lizać i lizać. Ok, a więc się nie wyspała bo prawdziwe wyspanie zaczyna się od 10. Chociaż wstać o 8 a o 4.30 jednak jest różnicą. Prosto z łózka na spacer. Tak, nie myję wcześniej zębów, nie układam włosów, nie maluję się, a jak jest zima to nawet pidżamy nie zdejmuję tylko grube dresy na pidżamkę i heya w zawieruchę. Po spacerku coś jednak przyciąga w tą lekko chłodniutką pościel, pachnącą jeszcze snem, ale trzeba być twardym. Zrobić kawę, zjeść kilka korzennych ciasteczek. Tak, tak w Niemczech Mikołaj już końcem września stoi u wrót każdego z miast. Póki co wysłał do sklepów to co ma najlepsze - pierniki i ciasteczka korzenne żeby ludzie o nim pamiętali, a może żeby przygotowali kasę na prezenty, nie wiem. Posilona ciastkami, naładowana kawą zaczynam relizować swój plan dnia. Zrobić sobie długi prysznic, nabalsamować się, zregenerować skórę. Iść do sklepu, posprzątać i ugotować obiad - te trzy rzeczy są po to, żeby mąż wracający z pracy nie mówił, że niczego nie zrobiłam. Facet jest zwrokowcem, on potrzebuje wizualnych, ewentualnie namacalnych dowodów, że kobieta/żona coś w tym domu jednak robiła. Bo dbanie o siebie nie jest w ich mniemaniu właściwie żadnym zajęciem.
Dobrze byłoby też coś upiec, napisać notkę, zadzwonić do mamy a i jeszcze jest kilka terminów i spraw do dogrania. I wszystko idzie nawet gładko, dopóki nie włączę laptopa i nie wsiąknę na kilka godzin w youtuba, instagram, fejsa czy inne takie, takie. Wtedy kończy się jak zawsze...szybki prysznic, bez balsamowania oczywiście, równie szybki obiad - najlepsza opcja zupa! zakupy już chyba sobie podaruję, za to odgruzuję nieco chatę a kiedy mąż wróci z pracy wstawię do piekarnika jakieś szybkie ciastka. Czyli mąż powinien być szczęśliwy, żeby tylko nie wpadł na pomysł, że lepiej byłoby gdybym nie pracowała a gotowała zupki.
Gęste smoothie dyniowo-bananowe
Składniki (1-2 porcje):
- duży jogurt naturalny
- 70 g puree z dyni
- 1 średni banan
- 1 łyżeczka cynamonu
- 0,5 łyżeczki imbiru
- opcjonalnie - trochę brązowego cukru
Przygotowanie:
Wygląda cudownie :) piękny blog
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie! :-)
OdpowiedzUsuńRewelacja! Uwielbiam koktajle na bazie bananów :)
OdpowiedzUsuńwszędzie dynia dynia dynia a ja pod każdą notką piszę że nie wiem jak smakuje bo jej od lat nie jadłam....jutro specjalnie polecę po nią na targ mimo że dziś tam byłam i nic więcej nie potrzebuję- i kupię tą dynie i zrobię takie smoothie!
OdpowiedzUsuńmój wolny dzień wygląda identycznie! no ok- wybalsamuję się i nawet maseczkę na facjatę nałożę ale nib mam odpocząć a sstoję w kuchni sprzątam latam po zakupy itp hehe- dobrze że taki dzień zdarza się tylko w co drugą sobotę- niedziele mamy oboje wolne i wtedy Adam przejmuje stery w kuchni:)
ps ale sobie język połamałam bo już sama pewna nie byłam- wzrokowcem- literóweczka ale taka fajna że może nawet nie zmieniaj;)
Jestem na tak! Zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to musi być pyszne! Uwielbiam eksperymentować z bananem :D Twój przepis wykorzystam w najbliższym czasie :))
OdpowiedzUsuń______________________
http://bit.ly/2cNcBo4