Nie cierpię na nietolerancję laktozy, nie mam zamiaru również zostać weganką dla zabawy, ale te wszystkie roślinne mleka zawsze mnie ciekawiły. Więc kiedy w najnowszym numerze Magazynu Apetyt zobaczyłam przepisy na najróżniejsze, jakie sobie można wymyślić mleka musiałam jakiegoś spróbować. Padło na kokosowe. Po pierwsze miałam odniesienie do tego sklepowego, po drugie ręczny blender z wiórkami kokosowymi poradzi sobie z pewnością lepiej niż np z migdałami. Kiedy już moje mleko było gotowe cieszyłam się jak dziecko, czułam się jakbym własnoręcznie wydoiła krowę :) Kolejne pół dnia byłam z siebie dumna bardziej niż kiedy obroniłam magistra. Ale człowiek to ma czasami poprzestawiane w głowie ;)
Mimo, że przepis na mleko roślinne pierwszy raz widziałam we wspomnianym wyżej magazynie, skorzystałam z przepisu z innego miejsca. Moje niedawne odkrycie blogowe, które pokochałam od pierwszej wizyty - wegan nerd. Kto zna to mam nadzieję, że też jest w tym miejscu zakochany, a kto nie zna to serdecznie polecam!
Mleko kokosowe
(źródło: klik)
Składniki:
Mimo, że przepis na mleko roślinne pierwszy raz widziałam we wspomnianym wyżej magazynie, skorzystałam z przepisu z innego miejsca. Moje niedawne odkrycie blogowe, które pokochałam od pierwszej wizyty - wegan nerd. Kto zna to mam nadzieję, że też jest w tym miejscu zakochany, a kto nie zna to serdecznie polecam!
Mleko kokosowe
(źródło: klik)
Składniki:
- 100 g wiórek kokosowych
- 700 ml wody
- Wiórki wsypać do kielicha blendera zalać wodą i miksować około minuty. Przy użyciu blendera ręcznego robić przerwy, żeby blender się nie przegrzał.
- Mleko przelać przez sitko z gazą. Można przyspieszyć ten proces dociskając łyżką miąższ lub zwijając gazę w kulkę i wyciskając mleko.
- Mleko można używać od razu.
Nigdy sama nie robiłam mleka kokosowego:) a nawet chyba nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńI jak wypada porównanie z takim sklepowym?
OdpowiedzUsuńfantastyczne!! kocham kokos, na pewno spróbuję:)
OdpowiedzUsuńkuuurdeee... domowe? Musi być fajnie intensywne.. :D
OdpowiedzUsuńAż mnie kusi, żeby wykorzystać opakowanie wiórek, które mam od jakiegoś czasu w szafce :)
OdpowiedzUsuń