Wiecie, bo ja niby jestem na diecie. Zresztą jestem na niej niemal całe moje życie. Za każdym razem wybór drogi do lepszej sylwetki jest inny. Raz to jest zdrowe jedzenie, ale trochę sama wpuściłam się w sidła tego mitu, że zdrowe też odchudza. Bo nie odchudza. Innym razem to jakaś modna dieta typu Dukan, South Beach czy strukturalna, aż w końcu przyszedł też czas na oczyszczający post dr Dąbrowskiej. Żadnej z tych diet nie żałuje bo każda była mi potrzebna, nie wyrządziła mi krzywdy. Każda też z nich dała mi coś innego. Na jednej straciłam dużo kilogramów, na innej poznawałam nowe smaki, jadłam ogromne ilości warzyw, a jeszcze inne uświadamiały mi co to znaczy zdrowo się odżywiać. Powoli zrezygnowałam z gotowców czy ulepszaczy - w mojej kuchni nie ma kostek rosołowych, sosów z torebki, a vegeta jest w słoiku, zrobiona samodzielnie, w termomixie. Natomiast nigdy nie byłam na diecie, w której istotnym punktem jest liczenie kalorii. To było dla mnie zbyt czasochłonne, wymagające za dużo kombinowania, myślenia i zawsze wydawało mi się, że będę jadła strasznie monotonnie, że nie będę umiała wyliczyć kaloryczności z bardziej skomplikowanego obiadu czy upieczonego ciasta. Ale nadeszła chwila olśnienia i to przed czym się tak broniłam stało się rzeczywistością. Bardzo pomocna, a w zasadzie moją prawą ręką jest aplikacja Fitatu. Bez niej bym się w tym wszystkim nie połapała. Dla mnie, jako osoby, która ciągle tworzy nowe przepisy ważne jest to, że mogę "wklepać" je w aplikację, a ona wyliczy mi nie tylko kalorykę ale i wartości odżywcze. Drugą jakże istotną rzeczą jest fakt, że pozostając przy ograniczeniu kalorycznym nie ograniczam się w smakach i produktach co z kolei oznacza, że cały czas mogę przygotowywać nowości na bloga. Mogę jeść swoje ciasta, mogę jeść placuszki na śniadanie, czy 2 kostki gorzkiej czekolady bylebym zmieściła się w widełkach. Żeby nie było tak kolorowo, są też minusy - jako, że w zasadzie można jeść wszystko trzeba być bardzo mocno ukierunkowanym na cel i nie oszukiwać siebie. Nie wpisywać do aplikacji, że zjadło się 2 kostki czekolady kiedy faktycznie zjadło się 2 paski i nie pomijać zjadanych kalorii. I właśnie to cholerstwo jest dla mnie najtrudniejsze! ale walczę, sama ze sobą walczę, żeby nie kupić. Bo jak już kupię to zjem, a zdecydowanie lepiej zjeść swoje ciasto, czy swoje ciasteczko. Takie owsiane, pyszne i chrupiące. Z ręką na sercu - to są najpyszniejsze ciasteczka na moim blogu! już tu kiedyś zresztą były, ale uważam, że warto odswieżyć ten przepis. Zasługują na uwagę i zasługują na to, żeby znaleźć się też w waszej kuchni. Diety Wam nie zrujnują, jeżeli wliczycie je w swój bilans i jeżeli nie zjecie wszystkich od razu :)
Najlepsze ciasteczka owsiane
Składniki (około 10 dużych ciasteczek):
Najlepsze ciasteczka owsiane
Składniki (około 10 dużych ciasteczek):
- 40 g masła
- 80 g cukru
- 1 rozkłócone jajko
- 50 g mąki orkiszowej
- pół łyżeczki soli
- pół łyżeczki proszku do pieczenia lub sody
- 175 g płatków owsianych
Przygotowanie:
- W misce utrzeć masło z cukrem na jednolitą masę.
- Stopniowo dolewać jajko, ciągle mieszając.
- Przesianą mąkę z solą i proszkiem do pieczenia/sodą dodać do masy i delikatnie wymieszać.
- Dosypać płatki owsiane i dokładnie wymieszać.
- Łyżką wykładać ciasto na blachę z papierem do pieczenia i rozpłaszczać ciasto lekko łyżką (zwrócić uwagę, aby ciasteczka nie były zbyt blisko siebie).
- Piec w temperaturze 180* około 15 minut.
- Studzić na kratce
Wartość odżywcza dla 1 ciasteczka (41 g)
kalorie: 153
B: 3,71
T: 5,27
W: 23,11
W: 23,11
To musi być pyszne :)
OdpowiedzUsuń