Podobno aktywność fizyczna jest w życiu bardzo ważna, a jak się chce schudnąć to jej ważność nabiera jeszcze większej mocy. Bo ruch ujędrnia, zmniejsza obwody a co najważniejsze spala się przy nim kalorie, czyli później można więcej zjeść (jak się chce schudnąć to niby nie, no ale lepiej mieć taką świadomosć że jakaś tam luka na coś małego, nadprogramowego jest). No i robiąc przegląd sportów, jakich w życiu zażyłam (spokojnie, dużo tego nie będzie) doszłam do wniosku, że tylko basen daje mi radość. Ćwiczenia na macie w domu były spoko, ale jakoś tak długo trwały, jak było za gorąco to mi się nie chciało, a jak zrobiłam przerwę dłuższą niż dwa dni to trzeciego dnia już ciężko było rozłożyć tą matę. Do gier zespołowych się nie nadaję bo z kim bym nie grała zawsze jestem najsłabsza w drużynie i zawsze liczę na aktywność kogoś lepszego, więc na boisku robię trochę taki sztuczny tłum. Po górach bym pochodziła i mam zamiar to robić zawsze jak jestem w Polsce, ale albo zapijemy dzień wcześniej i się nie chce, albo nie zapijemy ale nie chce mi się zwlec z łóżka skoro świt. A na samą myśl o basenie chce mi się! mając popołudniową zmianę w pracy wstaję o 6 rano, żeby iść popływać, a kiedy mam poranną zmianę na basen jadę zaraz po pracy, albo jeszcze zahaczę o dom, wyjdę z psem, przebiorę się w strój i w drogę. Wskakuję do wody i płynę, sunę, moja żabka, albo półżabka bo bez zanurzania głowy w wodzie jest całkiem szybka, zwinna a i technicznie nie najgorsza. Ta pokonywana tafla wody daje mi satysfakcję tak dużą jak wyprzedzane na torze inne osoby. Jeszcze nie oszalałam na punkcie basenu na tyle, żeby głosić hasła "dzień bez pływania jest dniem straconym" ale po dniu basenowym czuję się jakaś taka lepsza, bardziej dumna z siebie ? (typowy lew musi być dumny) że poszłam, że popływałam, że nie szukałam wymówek, tylko tak zorganizowałam dzień, że się udało. Od trzech tygodni jestem systematyczna i twardo trzymam się swoich postanowień, jestem na basenie pięć razy w tygodniu i rozkręcam się, a znikający cellulit i fałdki na plecach każą mi trwać w tym pływackim projekcie. Tylko cholera, kiedy ja już na dobre pokocham ten basen to oni mi go zamkną na zimę a ja nawet nie mam wanny, żebym mogła się w niej popluskać. A co najgorsze po zimie znów trzeba będzie zacząć, a wiadomo początki i powroty to najtrudniejsze co w życiu nas spotyka.
Kakaowy chlebek cukiniowy
Składniki (keksówka 22 x 9 cm)
Przygotowanie:
Kakaowy chlebek cukiniowy
Składniki (keksówka 22 x 9 cm)
- 230 g cukinii
- 2 jajka
- 50 ml oleju kokosowego wpłynnej formie lub zwykłego
- 150 g mąki ryżowej
- 40 g mąki z ciecierzycy
- 40 g mąki ziemniaczanej
- 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
- 80 g ksylitolu lub więcej według uznania
- 2 łyżeczki kakao
Przygotowanie:
- Piekarnik rozgrzać do 180*
- Cukinię zetrzeć na tarce o grubych okach, posolić, odstawić
- Wszystkie suche składniki połączyć ze sobą (mąki przesiać, nie wsypywać ich bezpośrednio z opakowania). W osobnej misce jajka zmiksować z olejem, dodać je do suchych składników i miksować do połączenia.
- Cukinię odcisnąć z nadmiaru wody, dodać do pozostałych składników i wmiksować ją w ciasto.
- Masę przelać do foremki wyłożonej zmoczonym wcześniej i odciśniętym z wody papierem do pieczenia (staje się wtedy elastyczny i łatwiej się z nim pracuje). Na górę ciasta można dodać czekoladowe ziarna kawy. Piec około 40-45 minut, do suchego patyczka.
Wartość odżywcza dla 1 porcji 89g (całość to 8 porcji)
kalorie: 213
B: 3,99
T: 8,09
W: 35,41
Można zastąpić mąkę z ciecierzycy mąką pszenną?
OdpowiedzUsuńdałabym więcej mąki ryżowej jeżeli chcesz pominąć z ciecierzycy.
UsuńCzy można wlać ciasto do foremek do muffinek i wtedy piec krócej? O ile krócej?
OdpowiedzUsuńPewnie można, ale nie wiem jak takie muffinki wyjdą. Co do długości pieczenia- najlepszą miarą zawsze jest patyczek wbity w środek ciasta, jeśli po wyjęciu jest suchy to znaczy, że upieczone 👌
Usuń