Zanim zaczęłam nową pracę miałam mocne postanowienie poprawy i nadzieję, że tym razem doprowadzę sprawę do końca. Wzmożone ćwiczenia i lepszy jadłospis miały najpierw zapewnić mi wspaniałą sylwetkę do bikini, a w dalszej perspektywie do sukni ślubnej. Wszystko zaczynało się już krystalizować, skóra ujędrniać a cellulit zanikać kiedy dostałam rzeczoną pracę. Plan dnia zmienił się diametralnie - pobudka 5.30, powrót do domu 18.40, wyjść z psem, ponowny powrót po 19. Wiadomości, bo na Fakty zdążam tylko na końcówkę, prysznic, trochę internetu (zazwyczaj rozmowy na skypie z ukochanym) i od 20.30 walczę z ciężkimi powiekami, żeby o 21.30 się poddać. Coraz krótsze dni nie ułatwiają mi zadania, ułatwiają za to zasypianie. Tak naprawdę w ciągu dnia mam dla siebie 2 godziny, z których psychicznie i fizycznie nie jestem w stanie wygospodarować czasu na długie i intensywne ćwiczenia. Dieta ? żeby przyłożyć się odpowiednio do diety trzeba mieć czas. Czas na przygotowanie rano śniadania, na przemyślenie dnia poprzedniego całego jadłospisu oraz jego wykonanie, czas na zakupy przede wszystkim! Jak w tym poprzednim, 2-godzinnym dniu czasu brakło, to się biegnie przed tramwajem do sklepu po wafle ryżowe, nierzadko drożdżówkę i się udaje, że to najwspanialszy i najwartościowszy produkt pod słońcem.W pracy trzeba dużo pić, żeby oszukać głód, a po wyjściu z tramwaju nie biegnie się prosto do domu tylko prosto do piekarni z nadzieją, że ostały się jeszcze jakieś bułki, a do tego zawsze dobiera się coś słodkiego i to coś słodkiego pałaszuje się już w drodze do domu. Bo po przekroczeniu progu stęskniony pies nie da zjeść, tylko chciałby jak najszybciej wyjść w końcu na spacer.
Efektem takiej miesięcznej "kuracji" jest coraz bardziej wystający brzuch. Cały czas uczę się mojego nowego rozkładu dnia, codziennie sobie obiecując, że tym razem będzie lepiej, że zjem więcej warzyw a nie pustych kalorii i w drodze powrotnej ominę piekarnię, a przynajmniej nie kupię w niej bułki cynamonowej tylko pieczywo na kanapki. Trzymam za siebie mocno kciuki i Wy też trzymajcie bo marzy mi się suknia ślubna z koronką na plecach ;)
Malinowe mleko kokosowe
Składniki:
Przygotowanie:
Efektem takiej miesięcznej "kuracji" jest coraz bardziej wystający brzuch. Cały czas uczę się mojego nowego rozkładu dnia, codziennie sobie obiecując, że tym razem będzie lepiej, że zjem więcej warzyw a nie pustych kalorii i w drodze powrotnej ominę piekarnię, a przynajmniej nie kupię w niej bułki cynamonowej tylko pieczywo na kanapki. Trzymam za siebie mocno kciuki i Wy też trzymajcie bo marzy mi się suknia ślubna z koronką na plecach ;)
Malinowe mleko kokosowe
Składniki:
- 200 ml mleka kokosowego (przepis tu)
- 75 g malin
- opcjonalnie nieco substancji słodzącej
Przygotowanie:
mmm kusząca propozycja, zdecydowanie do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńpychotka ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj robiłam z gorzką czekoladą :P pychotka
OdpowiedzUsuńooo.. mleko? Bomba, domowe musi być intensywne :)
OdpowiedzUsuńkurde, wspołczuję takiego rozkładu dnia :(
Nieciekawy masz rozkład dnia :(
OdpowiedzUsuńza to mleko wygląda mega smakowicie :D
i oczywiście trzymam kciuki za Twoją suknie z koronką ;)
już to kiedyś Ci pisałam, że mam tak samo...ech, że też człowiek takie cielsko wylosował;p
OdpowiedzUsuńkiedyś mogłam jadać wszystko, tonami, a teraz bele co i bęben wisi.......do tego ciąża, podczas której jadłam dobrze, zdrowo, a tu mooosz!! i rok minął, a ja dopiero teraz schodzę z kg....tak się coś pozmieniało niestety,,,,,,,,,,,,,,,,,,,koszmarek!
a suknia piękna pewnie, też mi się marzyła bez pleców, prawie, że po tyłek....a co, niech widzą tatuaż;D
Rozkład dnia faktycznie intensywny, ale zmiana pracy czy powrót do starej po urlopie zawsze niesie ryzyko przyswojenia tego co się utraciło wcześniej. Mleko pysznie wygląda i pewnie tak też smakuje :)
OdpowiedzUsuń