Przez ostatni długi, długi czas testowałam nowy sprzęt w mojej kuchni, a Wy mogliście podziwiać przepisy, które dzięki niemu powstawały. Teraz, wszystkim łącznie ze mną i firmą, która zdecydowała się oddać w moje ręce ten magiczny sprzęt, jestem dłużna recenzję. I o ile użytkowanie sprzętu było miłe i przyjemne o tyle ta recenzja sprawia mi niemały kłopot. Dlaczego ? a no dlatego, że najchętniej użyłabym tylko słowa "wspaniały, jesteście na kupnie takiego blendera, bierzcie ten, który mam ja, gwarantuję satysfakcję". Z drugiej zaś strony co by to była za recenzja. Do kitu, po łebkach i w ogóle ehh, szkoda słów.
Okej, zacznijmy od początku.
Proszę Państwa, koleżanki i koledzy przedstawiam Wam blender molekularny Led Zyle II marki Ronic (tutaj macie do niego link: KLIK ). Blender, o którym z pełną powagą i 100-procentowym przekonaniem mogę powiedzieć, że spełnił moje kulinarne marzenia i sprzęt, dzięki któremu moje potrawy nabrały koloru. Używając bardziej fachowego języka mamy tu do czynienia z silnikiem o mocy do 2,5K i do 30 tyś obrotów na minutę! z laserowo szlifowanymi nożami japońskimi, które potrafią rozdrobnić surowe produkty do postaci nanocząsteczek (zwolennicy ruchu raw food - to coś dla Was!). Moc urządzenia 1800W, woltaż 220-240V, pojemność kielicha - 2L Kielich wykonany jest z tritanu, czyli materiału, który zapewnia odporność na pęknięcia, wysoką temperaturę i nie uwalnia szkodliwych toksyn.
Co on potrafi
Dla mnie, czyli dla osoby, która pierwszy raz miała do czynienia z takim kolosem jeśli chodzi o moc i prędkość bardzo pomocne były klawisze funkcyjne podpowiadające jak długo i z jaką mocą blendować dany produkt w zależności od oczekiwań. I tak mamy tutaj program do przerabiania świeżych warzyw i owoców, program do rozdrabniania suszonych owoców i namoczonych wcześniej ziaren, zrobienia smoothies i milkshake'ów z użyciem kostek lodu, zup-kremów, czy masła orzechowego (wszystkie tryby, łącznie z przykładowymi przepisami opisane są w dołączanej do blendera instrukcji obsługi).
Co ja zrobiłam w tym blenderze ? Używałam go naprawdę często, nie tylko do przepisów, które pojawiały się na blogu, a które Wam zaraz podlinkuję, ale zaczęłam w nim też przygotowywać ciasto na naleśniki i omlety. Robiłam wszelkie koktajle, z kostkami lodu i bez kostek. Zblendowany szpinak czy borówki w końcu miały intensywny kolor dzięki tak dokładnemu rozdrobnieniu.
Największym testem było zrobienie masła orzechowego (PRZEPIS). Jak już udało się masło to wiedziałam, że uda się wszystko inne.
i wiele innych, które nie doczekały się zdjęć i publikacji jak słonecznikowa chałwa, ptasie mleczko jagodowe, szpinakowe naleśniki i babeczki (na szpinakowe mam przepis) czy koktajle zabierane do pracy.
Jaka jest moja opinia i dlaczego taka dobra.
Bez zbędnego podkolorowania - zakochałam się w tym blenderze. To taki sprzęt, którego zawsze brakowało w mojej kuchni, a jak już się w niej znalazł nadał nową formę moim potrawom. Do tej pory podziwiałam idealne serniki jagodowe o bardzo intensywnym kolorze i dziwiło mnie, że mi tak nigdy nie wychodzi przy ręcznym blenderze. Nie wychodziło bo borówki nie były tak dokładnie zblendowane. Podobnie jest ze szpinakiem (szpinakowymi przepisami jeszcze się będę chwalić).
Używam go naprawdę kilka razy dziennie, bo użytkowanie nie jest trudne a jego mycie to pestka. Powracjąc do wątku spełnionych kulinarnych marzeń - dzięki niemu zrobiłam a później zjadłam super kremowy jagielnik, który sprawił, że odkryłam kaszę jaglaną na nowo.
Czyli tak jak powtarzam od początku moja kuchnia przeżyła prawdziwą metamorfozę, o której od dłuższego czasu marzyłam. Jeżeli więc faktycznie chcecie zakupić taki sprzęt do swojej kuchni to z całego serca polecam przyjrzeć się temu modelowi. Cena nie jest mała, ale warto śledzić ofertę sklepu bo pojawiają się niemałe promocje.
Okej, zacznijmy od początku.
Proszę Państwa, koleżanki i koledzy przedstawiam Wam blender molekularny Led Zyle II marki Ronic (tutaj macie do niego link: KLIK ). Blender, o którym z pełną powagą i 100-procentowym przekonaniem mogę powiedzieć, że spełnił moje kulinarne marzenia i sprzęt, dzięki któremu moje potrawy nabrały koloru. Używając bardziej fachowego języka mamy tu do czynienia z silnikiem o mocy do 2,5K i do 30 tyś obrotów na minutę! z laserowo szlifowanymi nożami japońskimi, które potrafią rozdrobnić surowe produkty do postaci nanocząsteczek (zwolennicy ruchu raw food - to coś dla Was!). Moc urządzenia 1800W, woltaż 220-240V, pojemność kielicha - 2L Kielich wykonany jest z tritanu, czyli materiału, który zapewnia odporność na pęknięcia, wysoką temperaturę i nie uwalnia szkodliwych toksyn.
Co on potrafi
Dla mnie, czyli dla osoby, która pierwszy raz miała do czynienia z takim kolosem jeśli chodzi o moc i prędkość bardzo pomocne były klawisze funkcyjne podpowiadające jak długo i z jaką mocą blendować dany produkt w zależności od oczekiwań. I tak mamy tutaj program do przerabiania świeżych warzyw i owoców, program do rozdrabniania suszonych owoców i namoczonych wcześniej ziaren, zrobienia smoothies i milkshake'ów z użyciem kostek lodu, zup-kremów, czy masła orzechowego (wszystkie tryby, łącznie z przykładowymi przepisami opisane są w dołączanej do blendera instrukcji obsługi).
Co ja zrobiłam w tym blenderze ? Używałam go naprawdę często, nie tylko do przepisów, które pojawiały się na blogu, a które Wam zaraz podlinkuję, ale zaczęłam w nim też przygotowywać ciasto na naleśniki i omlety. Robiłam wszelkie koktajle, z kostkami lodu i bez kostek. Zblendowany szpinak czy borówki w końcu miały intensywny kolor dzięki tak dokładnemu rozdrobnieniu.
Największym testem było zrobienie masła orzechowego (PRZEPIS). Jak już udało się masło to wiedziałam, że uda się wszystko inne.
JAGIELNIK - Zazdrościłam tych kremowych w konsystencji jagielników, bo mi nigdy kasza jaglana nie chciała taka wyjść. Przy okazji robienia jagielnika wyjadłam sporą cżęść tej budyniowej masy łyżką prosto z kielicha blendera. |
Krem z białych szparagów |
wegaśkie lody truskawkowe |
Kawowy jogurt pitny |
pasta z buraka i słonecznika |
Masa na pieczony falafel |
masło z nerkowców w trakcie blendowania |
czereśniowe smoothie |
fit mrożona kawa z pianką |
i wiele innych, które nie doczekały się zdjęć i publikacji jak słonecznikowa chałwa, ptasie mleczko jagodowe, szpinakowe naleśniki i babeczki (na szpinakowe mam przepis) czy koktajle zabierane do pracy.
Jaka jest moja opinia i dlaczego taka dobra.
Bez zbędnego podkolorowania - zakochałam się w tym blenderze. To taki sprzęt, którego zawsze brakowało w mojej kuchni, a jak już się w niej znalazł nadał nową formę moim potrawom. Do tej pory podziwiałam idealne serniki jagodowe o bardzo intensywnym kolorze i dziwiło mnie, że mi tak nigdy nie wychodzi przy ręcznym blenderze. Nie wychodziło bo borówki nie były tak dokładnie zblendowane. Podobnie jest ze szpinakiem (szpinakowymi przepisami jeszcze się będę chwalić).
Używam go naprawdę kilka razy dziennie, bo użytkowanie nie jest trudne a jego mycie to pestka. Powracjąc do wątku spełnionych kulinarnych marzeń - dzięki niemu zrobiłam a później zjadłam super kremowy jagielnik, który sprawił, że odkryłam kaszę jaglaną na nowo.
Czyli tak jak powtarzam od początku moja kuchnia przeżyła prawdziwą metamorfozę, o której od dłuższego czasu marzyłam. Jeżeli więc faktycznie chcecie zakupić taki sprzęt do swojej kuchni to z całego serca polecam przyjrzeć się temu modelowi. Cena nie jest mała, ale warto śledzić ofertę sklepu bo pojawiają się niemałe promocje.
ooo tak opisany sprzęt, że ma się ochotę go od razu zamówić :D mnie to przekonuje!
OdpowiedzUsuńcieszę się! :)
Usuńnaprawdę mnie zachwycił więc cieszy mnie to podwójnie, że w tej recenzji to widać :D
a czy trzeba wrzucać duże ilości produktów, żeby ostrza załapały i w ogóle cos zrobily?
OdpowiedzUsuńnie, ostrza są dość nisko, poza tym są jakby dwupoziomowe, co widać na jednym ze zdjęć. Ja robię w nim np ciasto omletowe na jedną porcję i rozdrabnia idealnie.
UsuńWow, z takim sprzętem w kuchni gotowanie to pewnie sama przyjemność! To już wiem, co chcę dostać na urodziny, ten Ronic musi byc mój!
OdpowiedzUsuńno i kupiłam go... Jeszcze nie do końca stestowałam, bo jestem na diecie. Czy probowałaś kiedys zrobic pure z marchwi? Mi nei chce załapać tych marchewek i muszę się postarać różnymi programamia, pulsem a nawet ręcznym zamieszaniem...
OdpowiedzUsuńTo właśnie na diecie najlepszy przyjaciel 😉
OdpowiedzUsuńDo koktajli chociażby czy zup-kremow. Pure z marchwi nie robiłam ale blendowalam np ciecierzycę i wyszło super
Ja juz mam dosyc tegi blendera , wlasnie 2 raz mi sie popsul w ciagu niecalego roku. Mieszkam za geanica wiec wysylka kosztuje mnie 50 eur w 2 strony. Sorry ale za blender za 2 tys i psucie 2 razy w ciagu niecalego roku tj porazka. Bylam b szczesluwa gdy go zakupilam ,ale teraz to jestem zalamana.
OdpowiedzUsuńJa uzywam go bardzo często i to nie do robienia koktajli, a do mielenia orzechów czy płatków na mąkę i odpukać, nic się z nim nie dzieje złego. Działa bez zarzutów.
UsuńMi sie popsuł po pół roku. Elektornika ;/ Dobrze robi mąke, koktajle, mleka. Ale z gęstymi rzeczami sobie nie radzi. Masło orzechowe i pasty, czy farsz na pasztet - nie daje rady, a na tym mi bardzo zalezało :(
OdpowiedzUsuńa cze blender jest głosny?
OdpowiedzUsuńZależy co w nim robisz, przy mieleniu płatków na mąkę jest dość głośny. Ale kiedy robisz koktajl z owoców nie jest.
UsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń